|
Tiamat to bez wątpienia sławny zespół, przodujący na europejskiej scenie, dlatego gdy
dochodzi do zmian w składzie takiego zespołu, siła rzeczy muszą wszyscy na to wrócić uwagę. Nie ma w obecnym TIAMAT Johnny
Hagela, tego sympatycznego grubaska, który do tej pory był nieodłącznym elementem zespołu...
Masz rację, Johnny był bardzo istotną postacią w TIAMAT, był współliderem zespołu i między innymi to właśnie doprowadziło do tego,
że nasza współpraca pękła w którymś momencie. Johnny to ambitny lider muzyczny, również ambitny kompozytor muzyki. Na nowym
albumie chciałem zrobić całość muzyki sam. Johnny jednak miał ambicję napisania co najmniej połowy albumu. W takich warunkach
zawsze dochodzi do konfrontacji i jedna ze stron musi przegrać. Muzycznie już się nie zgadzaliśmy...
Johnny chyba nie był szczególnie zadowolony z tego, że musi opuścić TIAMAT...
Może to prawda, ale wiesz, tak już jest w życiu, raz się jest szczęśliwym, kiedy indziej nieszczęśliwym. Ja np. nie jestem zadowolony z tego,
że wszystko właśnie tak się ułożyło z Johnnym, z drugiej strony jednak nie jest tak źle! Hagel ma teraz nowy zespół - SUNDOWN i to
już jest coś. Nie siedzi bezczynnie i robi coś nowego w muzyce.
Nowy album nagrałeś ponownie w Woodhouse, czy jest to jakiś warunek wytwórni, czy też ty
jesteś tak bardzo przywiązany do tego miejsca?
Wiesz, ile razy nagrywam coś w Woodhouse znajduję coraz więcej dowodów na to, że jest to najlepsze studio w jakim do tej pory
pracowałem, najlepsze miejsce do realizacji moich pomysłów muzycznych, znam tam wszystko - sprzęt, sposób pracy, fajną atmosferę i
wszystko to bardzo mi pasuje - czuję się tam swobodnie i szczęśliwie - dlatego wracam tam za każdym razem.
Kiedy powstał "A Deeper Kind Of Slumber"?
Zacząłem pisać muzykę i pracować nad nią w moim domowym studio rok temu. Pracowałem powoli, bardzo pedantycznie, żeby wszystko
miało jak najwyszą jakość.
Dobra, stworzyłeś muzykę ambitną, niebanalną - czy myslisz, że fani TIAMAT łykną ten kąsek
bez trudu?
Wiesz, ja nie mogę się nad takimi błahymi sprawami zastosować. Musiałem zrobić to co musiałem. Czułem głęboko w sobie taką muzykę
i ją nagrałem. Jeśli fani TIAMAT zaakceptują nowy album, to dobrze, nie - wolny wybór, nie obchodzi mnie ich ocena. Wcale nie
przemawia
przeze mnie egoizm. Nie można robić muzyki pod publikę, a potem oczekiwać, że uznają cię za idola. Nie obchodzi mnie biznes, interesuje
mnie tylko artystyczna strona muzyki.
Nowa płyta oddaliła TIAMAT jeszcze bardziej od tak zwanych metalowych korzeni - dlaczego
tak się stało?
Nigdy nie byłem niewolnikiem jakiegoś stylu. Tak właśnie czułem w sobie nową muzykę i taki miała charakter. Gdy coś piszę, nigdy się
nie zastanawiam do jakiej modnej sceny będzie można porównać ten, czy inny numer. Jeśli przyjrzysz się całości dokonań TIAMAT
stwierdzisz, że od początku zawsze mieliśmy w dupie style i mody.
Czy można by nawać twój nowy album czymś na wzór .... nie wiem, spirytualnej podróży do
wewnątrz myśli Johana Edlunda?
Tak, jedynym powodem, dla jakiego powstaje taka muzyka jest wyrzucenie z sibie najbardziej frustrujących emocji, gdy godzinami siedzi
się w domu i wpatruje się we własne wnętrze. Ja z takimi myslami miałem wiele do czynienia i powstała właśnie taka muzyka. Nic innego
nie zdoła mnie zainspirować tym razem so napisania muzyki.
Co to za złe emocje?
Samotność, desperacja... to uczyniło album "Deeper..." jakby niedostępnym dla ludzi, którzy nie czują tak jak ja. Również pozostaje
strona muzyczna tej płyty, instrumenty jakie na niej wykorzystałem. Dużo eksperymentowałem, łącząc ze sobą różne brzmienia, w nadziei,
że uzyskam coś nowego i niepowtarzalnego Nie chciałem robić bardzo konwencjonalnym nagrań.
Jesteś człowiekiem sławnym etc., a tyle desperacji i beznadziei jest w twoim życiu?
Tak to mniej więcej wygląda. Nie nam nadziei, dlatego na tej płycie nie ma ani szczypty nadziei, jest tylko desperacja i oceaniczna
melancholia. To nie jest jakiś mój punkt widzenia .... Nasz nowy album to pokazanie ludzkiego świata w bardzo realistyczny sposób - w
naszym współczesnym życiu nie ma miejsca już na nadzieję, to jest tylko określenie książkowe... martwa litera poeji.
Czy nie zastanawiałeś się więc nad rozpoczęciem normalnej solowej kariery i firmowaniem
nagrań po prostu swoim logiem?
Nie ma takiej potrzeby. Pod logiem TIAMAT i tak robię sobie dokładnie to co chcę, więc nie ma sensu zmieniać czegoś, co bardzo dobrze
już funkcjonuje.
Racja... Johan, czy nie myślisz, że materiał z nowej płyty nie nadaje się na koncerty?
Nie, zresztą wkrótce to udowodnimy na trasie promującej nowy album. Ludzie przekonają się, że ta muzyka może doskonale się
prezentować na koncertach.
Kto chciał, mógł zobaczyć TIAMAT z nowym repertuarem na scenie... i jak?
|