John Cameron:
Kiedy Tiamat pojawił się po raz pierwszy?
Thomas Petersson:
Tiamat, zespół taki jak dzisiaj znamy powstał wraz z wydaniem "Sumerian Cry". Przed tym wydarzeniem kapela miałe wiele nazw (jedną z nich była Treblinka)
JC:
Kiedy wstąpiłeś w szeregi Tiamat? Czy już wtedy zespół miał podpisaną umowę z Century Media?
TP:
Zaraz po wydaniu albumu zespół po raz pierwszy zmienił swój skład. Ja i Niklas Ekstrand (perkusja) wstąpiliśmy już podczas nagrywania singla "A Winter Shadow". Ten krążek pomógł nam podpisać umowę z Century Media i TAK, Johnny z Unleashed zmusił Roberta (szefa) do "właściwego" przesłuchania singla, potem podpisaliśmy umowę. Johnny'emu należą się szczególne podziękowania. Dopóki nie wybraliśmy CM nie mięliśmy innych ofert, które byłyby tak dobre, więc wybór był prosty.
JC:
Co się stało z Waldemarem (Sorychtą - przyp. Sachmet)... i co takiego jest w studiu Woodhouse?
TP:
Praca z Waldemarem naprawdę nam na początku pomogła. Jest on bardzo dobrym muzykiem i dzięki nimu poczuliśmy się w studio prawie jak w domu. Ale po trzech płytach potrzebowaliśmy pójść naprzód, musieliśmy znaleźć kogoś z nowymi pomysłami, spoza zespołu. Nie pamiętam kiedy imię Dirk'a się pojawiło, ale Johan słyszał o nim kilka dobrych rzeczy, na jego korzyść przemawiało również to, że znał się na "nowych" sposobach nagrywania, np. wykorzystywanie komputerów i samplerów. Dirk pracował w Woodhouse, zatem my znowu tam powróciliśmy. Woodhouse to bradzo dobre studio, trudno znaleźć inne, które dawało by tak dużo po tak tanich (porównywalnie) kosztach. (nie jest tanie, ale warte tych pieniędzy)
JC:
Jak długo zajęło wam nagranie nowego albumu? czy było to frustrujące?
TP:
"Slumber" zajęła nam trzy miesiące i tak, czasami bywa to frustrujące, ale warte wszytkiego.
JC:
Zdaję sobie sprawę, że macie dość tego pytania, ale.... co się stało z waszymi włosami?!?!? i obrazami Kristiana Whalin'a?
TP:
Jest kilka pytań, które są szczególnie denerwujące, a zwłaszcza "dlaczego ścieliście włosy?". Wiec... poprostu to zrobiliśmy (przynajmniej ja i Johan). To samo z okładką albumu. Najpierw chcieliśmy zaangażować Kristiana, ale zapragnęliśmy zmiany. To tyle. Wydaje się, że kiedy zespół się zmienia musi być jakiś szczególny powód. Tak nie jest. Życie jest pełne zmian.
JC:
Co się działo z Tobą i innymi po nagraniu "Clouds"?
TP:
Po trasie "Clouds" mięliśmy tego wszystkiego dość. Niklas odszedł, bo nie lubi grać koncertów, a to wszystko stawało się częścią jego życia. Ja odszedłem, bo nie byłem pewien co chcę robić w życiu, muzycznie i prywatnie. Nigdy nie było problemów osobistych, żadnych nieporozumień. Kenneth Roos odszedł z tych samych powodów i kiedy Johan i Johnny zaczęli razem tworzyć "Wildhoney", sądzę, że nie porposili Kenneth'a o współpracę.
JC:
Jakiego rodzaju sławy wypatrujesz? A teraz kiedy video do "Cold Seed" ukazało się na MTV, czy myślisz, że wasza muzyka będzie częściej rozpoznawalna?
TP:
Sądze, że muzyka jest bardziej rozpoznawana. Będziemy zawsze poruszali się drogą, która nam odpowiada, a kiedy "modny nurt" zdecyduje się zabrać nas ze sobą, to dobrze! Ale nie można zmuszać ludzi do tego, aby polubili nasza muzykę. Czas pokaże. Wiem natomiast jedno, nigdy nawet nie śniliśmy o takim sukcesie jaki odnieśliśmy w tej chwili.
JC:
Jacy są wasi fani w Europie? Jakie są plany koncertowe po Stanach?
TP:
Mamy wielu wspaniałych fanów. "Wildhoney" sprzedało się w 100 000 egzemplarzach w samych Niemczech, a z tego co wiem "A Deeper kind Of Slumber" sprzedaje się lepiej. Zauważamy zmianę w naszych fanach. Jest wielu starych, dobrych "tiamowców", ale jest też dość spora część nowych ludzi, którzy słuchają również innej muzyki niż metal. Sądzę, że nasi fani interesują się muzyką, generalnie i wiedzą co mówią. Wierzymy w to, że sprzedamy więcej płyt w USA i będziemy mogli pojechać tam w trasę.
JC:
Byliście gwiazdą festiwalu Dynamo. Większość z zespołów, które tam zagrało grało cięższą muzykę, czy niepokoiłeś się tym jak może was przyjąć tłum słysząc "nowy" Tiamat?
TP:
Tak, bycie "headlinerem" na Dynamo jest dla nas wielką sprawą. Byliśmy bardzo zdenerwowani przed występem. Nie byliśmy pewni jak przyjmie nas publiczność, ale wszystko poszło wspaniale, zważając na to, że był to pierwszy nasz występ z nowym materiałem. Tłum się wciągnął, a potem mięliśmy bardzo dobre recenzje (poza angielskim wydaniem Metal Hammera, gdzie ktoś chyba ma jakiś osobisty problem z Tiamat)
JC:
A co z mitem zespołów heavy metalowych i satanizmem?
TP:
Satanizm... powiem ci tylko jak ja na to patrzę, zdecydowanie nie jestem satanistem jestem gitarzystą.
JC:
Czy uważasz, że death metal się kończy?
TP:
Jak powiedziałem wcześniej, dobre death metalowe kapele będą nadal na topie, a rynek spowoduje, że cały syf zniknie. W Europie teraz nadeszła fala black metalu, część z tych zespołów brzmi całkiem nieźle, ale czas pokaże co z tego wyniknie. Jestem przkonany, że wielkość death metalu z początku lat dziewiećdziesiątych już się skończyła.
|