Strona Główna
Biografia
Dyskografia
Wywiady
Recenzje
Teksty
Fotografie
Tabulatury
Download
M P 3
Linki

FanClub
Sklepik
IRC

Forum
Księga Gości
Kontakt



..:]Recenzje[:..


TIAMAT

A Deeper Kind Of Slumber

A Deeper Kind Of Slumber Cover

Płyta Miesiąca

Jak to przełkniecie? Tego nie wie nikt, a raczej - nikt nie jest w stanie przewidzieć. Jak zwykle w przypadku dzieł ponadczasowych, reakcje odbiorców uczepią się zapewne wahadła krytyki, wraz z nim przehylając się raz w stronę bałwochwalczego uwielbienia, raz ku ostatecznej i nieodwracalnej negacji. Wobec tej płyty nie można pozostac obojętnym, a wszelakie jej opisywanie słowom się wymyka... Najprościej mówiąc - poszli w stronę totalnego odlotu. Sygnały takich kosmicznych peregrynacji mieliśmy już w utworach "A Pocket Siz Sun", "25th Floor", "Planets"... Wielu fanów wyrażąło obawy, iż te właśnie kompozycje wytyczyć mogą kierunek dalszego rozwoju Tiamat. No i stało się. "głębszy Rodzaj Drzemki" rozpoczyna się jedynym "starotiamatowskim" kwałkiem, wybranym zresztą na singiel i videoclip: "Cold Seed. dalej jest balladowy "Teonacatl" - i rozpoczyna się podróż w głąb onirycznych przestrzeni. Znaleźć tu można całe mnóśtwo niespodzianek. Egzotyczno-poetyckie brzeminie oboju, sitara tudzież innych, nie wymienionych z nazwy instrumentów. Długie "lejące się" plamy nostalgiczych klimatów o senno-marzycielskiej strukturze. "Harcerską" gitarę "Phantaasma", jako żywo kojarzącą się z wcześniejszym "Do You Dream Of me?". Orientalne rytmy "Nierządnic Babilonu". Wyprawę na ośnieżony szczyt "Mount Marylin". Wreszcie - trochę głębszą drzemkę, która tak napradę wyjaśnia nam, że oto kończymy podróż po świecie sennej fantazji, wymalowanym pastelowymi kolorami przez Johana i jego kilku przyjaciół. Długa to wędrówka, piękna i niebezpieczna, której nie warto zaczynać bez wcześniejszego przygotowania. Najlepiej wyruszyć wieczorem, po zachodzie słońca, bo tylko wówczas namalowany świat objawi pełnię swych barw i nastrojów... Przez swa miesiące Tiamat pracował nad ostatecznym obliczem tej płyty. Wszystko zdaje się byc dograne, zapięte na ostatni guzik, wymodelowane i wymuskane stuprocentowo. Z pomieszczeń studia Woodhouse wyciśnięto naprawdę dużo, korzystając z najnowszej generacji urządzeń elektronicznych - słychać pracę samplerów, ale na tyle dyskretnie, ż wrażenie naturalności brzemień pozostaje. Niektóre instrumenty nagrano bez posiłkowania się elektroniką, na żywo. W całości ważną rolę pełnią też instrumenty perkusyjne, na czele ze wspaniale zaaranżowaną partią zestawu podstawowego, brawo Lars Skold! Można wyobrazić sobie, o ile uboższy mógł być ten album bez odpowiednio "pracujących" rytmów. Jeśli mowa o fascynacji Johana grupą Pink FLoyd, to poza sposobem śpiewania z pewnością zapatrzył się był lider Szwedów w specyficzną rytmikę idoli. Wcale to nie szkodzi. "Duch" muzyki pozostajefatycznie zbliżony, ale posądzanie Tiamat o bezczelne kopiowanie "Floydów" to absurd. W kotakcie z "A Deepr Kind ..." ujawniają się zupełnie nowe wartości, inna rzecz, że baaardzo odelgłe od "wizjonerskiego metalu" do jakiego przyzwyczaili Szwedzi. Metal w tym... jest, to fakt, ale głęboko ukryty, pojawiający się rzadko i w nieoczekiwanych momentach. Trzeba przyzwyczaić się do myśli, że Tiamat stał się zespołem o znacznie szerszych horyzontach wypowiedzi. Czy przez to lepszym? Nie wiem. Tu już każdy będzie miał własne zdanie. Dla niektórych z pewnością zbyt daleko band oddalił się od dotychczas wypracowanej ekspresji. Jeśli jednak "łykaliście" "Wildhoney" - nie powinniście mieć problemu z przyswojeniem także tej płyty. Może okazać się , że otwierającej zupełnie nowe drogi dla muzyki metalowej.

Remo

..::] Wstecz [::..





Dzoj.pl